Prezentujemy wywiad przeprowadzony z Krzysztofem Oksiutą politykiem partii Polska jest Najważniejsza, kandydata na Sejm z Warszawy (lista nr 2, miejsce numer 2).
Dlaczego warto na Pana głosować?
Trudno jest odpowiedzieć na takie pytanie, jeśli ono dotyczy samego siebie, ale wydaje mi się, że skoro mam spore doświadczenie w działalności publicznej, to mogę być przydatny. Jeśli czegoś się podejmuję, to wiem o czym mówię, i będę w stanie to zrealizować. Nie rzucam obietnic, których bym nie mógł spełnić.
Wyborcom, którzy chcieliby na mnie glosować powiem tak. Chciałbym odmienić wizerunek polskiej sceny politycznej, chciałbym przywrócić polityce jej podstawową wartość, jaką jest służba wszystkim obywatelom, a nie tylko koncentrowanie się na brylowaniu w mediach. Dla mnie polityka to jest działanie na rzecz zmiany rzeczywistości na lepsze, na rzecz ludzi, którym się służy. Polityk nie jest i nie powinien być celebrytą, powinien pojmować swoją rolę, jako służbę dobru publicznemu. Powinien być człowiekiem godnym i konsekwentnym.
Specjalizuję się przede wszystkim w infrastrukturze. Podczas dwóch kadencji jakie spędziłem w Sejmie jako poseł (w latach 1997-2005), pracowałem w m.in. w komisji infrastruktury. Doskonale wiem jakie są problemy związane z funkcjonowaniem takich istotnych dla ludzi instytucji, jak choćby transport publiczny. Kolej w dzisiejszej Polsce stała się kolejnym molochem biurokratycznym, rozbitym na dziesiątki spółek. Chciałbym móc to zmienić.
Mówił Pan o przywróceniu polityce godności i konsekwencji. Ale śledząc Pana biografię w Internecie, można odnieść wrażenie, że często Pan zmieniał partie? Może jest w tym jakaś logiczna konsekwencja?
Jedyną partią, z którą byłem związany od początku, jest Stronnictwo Konserwatywno Ludowe (SKL). To SKL się zmieniał. Dzisiaj programowo i organizacyjnie związał się z Polska Jest Najważniejsza. Dzięki temu mogę kandydować z listy PJN.
Uważam jednak, że powszechne w dzisiejszej polityce zmienianie przynależności partyjnej, nie musi oznaczać niczego złego, jeśli służy realizacji jakiegoś celu. Jeśli celem jest przywracanie wartości służących dobru publicznemu, to zupełnie wtórną sprawą jest przynależność partyjna.
Dla mnie w polityce zawsze najważniejszą rzeczą był cywilizacyjny wzrost naszego kraju, dlatego byłem zwolennikiem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Sojuszu Atlantyckiego, i generalnie, wzmocnienia pozycji Polski w polityce międzynarodowej. Tutaj moje poglądy zawsze były stałe.
Dlaczego zdecydował się Pan na start z PJN? Zdobycie mandatu z tej listy nie jest rzeczą łatwą? Trzeba włożyć tutaj wiele pracy, zaś wynik pozostaje wielką niewiadomą.
Znam doskonale wszystkie partie, które funkcjonują na prawo od centrum sceny politycznej. Ani PiS, ani PO nie są dla mnie partiami, w których chciałbym funkcjonować. Odrzuca mnie od nich sposób, w jaki uprawiają politykę, sprowadzoną do czysto personalnej gry. Nie mogę także zaakceptować braku demokracji wewnętrznej. To są partie o strukturze wyraźnie wodzowskiej, gdzie eliminuje się wszelką niezależną myśl i dyskusję. Tutaj na plus wyróżnia się PJN. To jest partia o zupełnie demokratycznej strukturze wewnętrznej. Nikt tutaj nie zajmuje się tworzeniem kultu lidera partii, tworzeniem wokół niego nimbu nieomylności i wszechwiedzy. W PJN każdy może przygotować swoje projekty, i próbować się z tym przebić. Niestety, w PiS, PO coś takiego jest zupełnie niemożliwe. Nie bez kozery, mówi się, że w PO o wszystkim decyduje „dwór” skupiony wokół premiera, zaś w PiS „zakon” złożony z dawnych członków Porozumienia Centrum. Pozostali członkowie, czy to PO, czy PiS są przez te gremia całkowicie lekceważeni. W takich swoistych sektach nie zamierzam uczestniczyć, nie jest moją ambicją koncentrowanie swoich wysiłków jedynie na tym, by być jak najbliżej „ucha prezesa”. W wolnym państwie wszelkie decyzje nie powinny zapadać w małych, nieformalnych grupkach.
